aaa4 |
Wysłany: Pon 12:30, 13 Sie 2018 Temat postu: zxcv |
|
Szla, az sie znalazla przed oltarzem, przed czterema oknami przy osmiokatnej apsydzie. W srodku czarnego kwadratu, zaznaczonego na podlodze. W rogach widnialy cztery litery.
-Pomoz mi, szepnela w duchu.
Byl tam ktos jeszcze. W ciemnosci i ciszy cos sie poruszalo. Powietrze wokol dziewczyny drzalo, nakladalo sie na siebie. Nic nie widziala, ale wiedziala, ze ona tam jest. Zywa istota w sukni z powietrza. Spotkala ja juz wczesniej. Pod mostem, na drodze, w Pokoju Zoltym. Powietrze, woda, ogien, a teraz i ziemia. Cztery kolory z talii tarota, zamykajace w sobie wszelkie prawdopodobienstwo.
-Posluchaj mnie. Uslysz moj glos.
Meredith opadla w spokoj i bezruch. Niczego sie nie bala. Nie byla soba. Stala na zewnatrz, zagladajac do srodka. Widziala pokoj calkiem wyraznie. Uslyszala wlasny zaspany glos:
-Leonie?
Ciemnosc zyskala inna nature, ruch powietrza wokol skrytej postaci nieledwie zmienil sie w bryze. Figura u stop lozka leciutenko skinela glowa. Zsunal sie kaptur, odslaniajac dlugie miedziane loki, sam kolor, pozbawiony substancji. Przejrzysta skore. Zielone oczy. Forma bez materii. Dluga czerwona suknia, oslonieta czarnym plaszczem. Ksztalt bez formy.
-Tak, Leonie.
Meredith uslyszala odpowiedz w myslach. Glos mlodej dziewczyny, slowa z minionego czasu.
Znow cos sie w pokoju zmienilo. Jakby przestrzen ode |
|